ludzik-bh-hero

Poznaj historie naszych pacjentów

OSTATNIO DODANA OPINIA

Marysia i Andrzej P. - Rybnik

Są takie chwile w życiu, które łatwo przegapić, a to one często są decydujące – czasem nawet o życiu człowieka. 

Jak ktoś kiedyś powiedział, że nie mamy wpływu na początek i koniec naszego życia, ale mamy wpływ na wszystko pomiędzy jednym a drugim. Mieliśmy to Wielkie Szczęście spotykając dr Janusza Vorraitera na początku tej „ d r o g i”. Rak płaskonabłonkowy zatok szczękowych, czołowych już ze zmianami w zatoce klinowej lewej (carcinoma planoepitheliale).

Początkowo żona była leczona chirurgicznie (luty 2005) w oddziale laryngologii jako polipy nosa, wycinki histopatologiczne dały obraz cytuje „może odpowiadać – chordoma?” Jako, że pracujemy w służbie zdrowia znak zapytania przy rozpoznaniu uruchomił burzę mózgu i wysłaliśmy wycinki do 2 różnych ośrodków: jeden do Warszawy a drugi do Instytutu Onkologii w Gliwicach i z wysłanej „chordomy? „ przyszły z obydwu ośrodków wyniki (carcinoma planoepitheliale).

Decyzją Konsylium Instytutu Onkologii „Zespołu Głowy i Szyi”
( zespół wielu specjalistów nie tylko z I.O. ) jedyną możliwie skuteczną metodą leczenia miał być zabieg operacyjny
(przewidywano 32 godz, radykalny zabieg bardzo destrukcyjny w obrębie twarzoczaszki, wielokrotnie mówiono nam że może nie przeżyć zabiegu). Inne metody a mianowicie radioterapia i chemioterapia miały być źle rokujące a niepoddanie się leczeniu chirurgicznemu przy tak masywnym rozroście guza miało skutkować szybkim zejściem, prognozowano maksymalnie 3 miesiące życia. Po wielu nieprzespanych nocach i konsultacjach żona podjęła jednak decyzję że nie da się zoperować (jeżeli mam odejść to chce po drugiej stronie wyglądać tak jak teraz).

Po decyzji żony I.O. w Gliwicach włączył jednoczasowo chemio i radioterapię, połączone terapie były przeprowadzone w 40 dniowym cyklu (każdego dnia). Wtedy to spotkaliśmy się po raz pierwszy z dr Januszem, to był kwiecień 2005 r. Bardzo intensywne leczenie przez dr Janusza trwało pół roku, ale po tym okresie trwało nadal, jednak już nie tak intensywnie, trudno to wszystko opisać w tzw „opinii” bo nie sposób w kilku zdaniach opisać cały ten czas od samego początku do samego końca. W kolejnych badaniach NMR widoczny był rozpad guza a w kolejnych jego całkowity zanik. Minęło 11 lat – niech to będzie wystarczającym komentarzem, do dnia dzisiejszego żona jest pod kontrolą dr Janusza i I.O.w Gliwicach a ten wspólnie spędzony czas zbliżył nas do siebie i nazywamy GO po prostu naszym Przyjacielem.

To ogromne wyróżnienie że mogę napisać kilka słów o dr Januszu Vorraiterze, jest to bardzo Skromny Wielki Człowiek, Wielki Lekarz o Wielkim Sercu i Otwartym Umyśle a także Ogromnej Wiedzy. Pragnę też wspomnieć o Marysi Kuligowskiej, to osoba która przez wiele lat współpracowała z dr Januszem i często nas również wspomagała, dzięki Nim właśnie przeżyliśmy nasz własny cud.

Kasia A.

W marcu 2024 jako pacjentka onkologiczna miałam okazje wziąć udział w poście terapeutycznym organizowanym przez Dorote Hammerl i dr Janusza Vorraitera. Spędziłam 7 dni razem z innymi uczestnikami na Bawarii.

Agnieszka S. - Gorzów Wielkopolski

Dr med. Janusz Vorreiter mój „ANIOŁ STRÓŻ” wspaniały człowiek, wybitny specjalista! To dzięki jego zaangażowaniu i poświęceniu żyję i funkcjonuję!

Agnieszka W. - Poznań

Wróciłam do zdrowia, odnalazłam sens życia…” Właśnie mija 7 lat, od kiedy usłyszałam diagnozę, która wtedy, w listopadzie 2009 roku, brzmiała dla mnie jak wyrok: zaawansowany rak piersi z przerzutami do kości. Nie wiedziałam, jak bardzo te kilka słów zmieni moje życie…

Zobacz wszystkie opinie